Każdy z nas ma swoje ulubione połączenia smaków. Ja nie wyobrażam sobie życia bez pomidorów i z ich dodatkiem wszystkie potrawy smakują mi lepiej. Ale mam też jedną ukochaną kompozycję – połączenie pieczonej dyni z pomidorami i kokosem. Takie danie pierwszy raz jadłam kilka lat temu, będąc zupełnie nieświadomą z czego się składa. Przez wiele miesięcy próbowałam znaleźć ten smak podczas eksperymentów w kuchni. W końcu udało mi się odtworzyć to słodkie wspomnienie z przeszłości i teraz, wraz z początkiem sezonu dyniowego, chciałabym podzielić się nim z Wami. Z dodatkiem tofu i szpinaku, stanowi nie tylko pyszną, ale także bardzo zdrową propozycję obiadu 😉
Składniki (porcja dla 3 osób):
– jedna mała dynia Hokkaido,
– pół kilo świeżych pomidorów lub puszka krojonych (400 g),
– kostka tofu,
– 100 g szpinaku,
– 3 łyżki oleju kokosowego,
– sól,
– starte chilli,
– łyżeczka cynamonu,
– kilka kosteczek suszonego kokosa do posypania.
Działamy:
1) Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.
2) Jeśli używacie świeżych pomidorów to sparzamy je, zdejmujemy skórkę, wyciągamy gniazda, a następnie kroimy w kostkę. Umieszczamy wszystko w garnku i dusimy na wolnym ogniu, raz na jakiś czas mieszając. Jeśli się spieszycie – zamiast świeżych pomidorów możecie użyć tych z puszki.
3) Dynię myjemy i kroimy na kawałki (grube plastry, kostkę – jak kto lubi ;)). Nie obieramy ze skórki, wyjmujemy tylko pestki. Układamy kawałki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i polewamy trzema łyżkami oleju kokosowego. Posypujemy szczyptą soli i szczyptą chilli i wkładamy dynię do piekarnika na 13 minut, zmniejszając temperaturę do 175 stopni.
4) Tofu kroimy w kostkę i dorzucamy do pomidorowego sosu. Jednocześnie dosypujemy łyżeczkę cynamonu, szczyptę chilli i szczyptę soli. Całość mieszamy i trzymamy na wolnym ogniu przez kilka minut, aż woda do reszty wyparuje.
5) Umyty szpinak rozkładamy na talerze. Polewamy go kilkoma łyżkami naszego pomidorowego tofu. Na wierzchu kładziemy pieczoną dynię. Całość posypujemy startym suszonym kokosem.
Mam nadzieję, że danie będzie Wam smakować równie mocno jak mi! 😉